Forum Wszystko o Anime Strona Główna
Autor Wiadomość
<    nasza twórczość.   ~   Opowiadanko pani Plusz
kabaretka
PostWysłany: Wto 12:56, 09 Paź 2007 
Near's wife

Dołączył: 10 Sie 2007
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta


Dobra część >D Krótka, to krótka, ale przynajmniej w miarę czesto wklejasz xd
Zbola T___T

A ten z tym kucem to Kanda? T__T xd Jakos trudno mi jest go sobie w okularach przeciwslonecznych wyobrazic >D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Góral
PostWysłany: Wto 16:13, 09 Paź 2007 
Moderator

Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 512
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3


To masz słabą wyobraźnie bo ja potrafię :D
Fajne opowiadanie, czekam na daleszę części :)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pluszowa
PostWysłany: Wto 18:36, 09 Paź 2007 
Yuu's wife

Dołączył: 18 Sie 2007
Posty: 1291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z walizki Aoi'ego : D


znowu macie lekturę xD

W tle słychać dźwięk pianina. W powietrzu unosi się zapach róż. To sen? Otworzyłam oczy. Dookoła mnie ciemność, przerażała mnie martwość tej chwili.
- jest tu kto? – krzyknęłam, lecz odpowiedziało mi tylko echo.
Ktoś położył dłoń na moim ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam Rabiego, lecz jego oczy były puste.
- Rabi? – zadałam pytanie
Chłopak zaczął się oddalać, a ja obudziłam się z krzykiem. Po chwili usłyszałam, że ktoś chrapie i dmucha mi do ucha. Leżałam na kanapie w salonie przykryta ciepłym, grubym kocem, a rudzielec spał na siedząco z opartą głową o róg kanapy i tak się złożyło, że trzymał mnie lekko za rękę. Chciałam zejść z kanapy, tak, żeby go nie obudzić. Delikatnie wzięłam i przełożyłam jego dłoń. Lecz chłopak ocknął się w tym czasie.
- a Plusz dokąd się wybiera? – spytał sennym głosem
Zdawało mi się, że się zarumieniłam. „ Czy mi się wydaje, czy pierwszy raz powiedział na mnie ‘Plusz’?” – myśl przeleciała mi przez głowę
- ziemia do Plusza – pomachał mi przed oczami moją ręką i zaczął się śmiać zupełnie jak pijany.
- czy ty się czegoś napiłeś? – dziugnęłam go palcem w nos
- ja? Skądże! – głowa trochę mu się kiwała
Chciałam powędrować do barku i zobaczyć czy alkohole stoją na właściwym miejscu, lecz on trzymał mnie za rękę i nie chciał puścić. Zaczął się do mnie przymilać.
- napiłbym się jeszcze soku – wymamrotał a oczy coraz mu się zamykały.
- zaraz Ci dam soku! – nie byłam zła, ale miałam teraz na głowie pijanego faceta, o wiele wyższego ode mnie, o większym uścisku dłoni, no i przystojnego.
- dzięęęękuję – osunął się w dół i pociągnął mnie
Zderzyliśmy się głowami. Z tego wszystkiego obydwoje usiedliśmy na podłodze i wtedy nasze spojrzenia się skrzyżowały. Zmieszałam się.
- to ja przyniosę Ci tego soku – odwróciłam głowę i powiedziałam.
Wykorzystałam chwilę, w której uwolniłam się z uścisku jego dłoni. Powędrowałam do kuchni, złapałam za karton z sokiem pomarańczowym i nalałam do szklanki. „Pijany nie odróżni” – pomyślałam i wróciłam do pokoju.
- proszę, Twój sok – podałam mu szklankę z bezpiecznej odległości, aby znowu się do mnie nie przyczepił.
Jednym tchem wypił sok, nawet nie zauważył, że był innego smaku. Zmorzyło go z powrotem i zasnął na kanapie. Nastał wieczór… księżyc zaglądał przez okna oświetlając wszystko. Chłopak spał, a ja siedziałam na fotelu z kubkiem gorącej herbaty i spoglądałam przez okno w niebo. Czas mijał, godzina po godzinie, minuta po minucie, sekunda po sekundzie. I tak nastał ranek.
Postarałam się i zrobiłam gościowi śniadanie. Zaparzyłam kawę, gdyż zdążyłam też odwiedzić sklep przed jego obudzeniem. Sobota, godzina 10:00.
- śpiący królewiczu… – zażartowałam lekko go szturchając
Ten z oburzoną miną przekręcił się na bok i mruknął niezadowolony.
- kawa Ci wystygnie, ale jak nie chcesz gorącej to nie – powiedziałam wzruszając ramionami.
Nagle Rabi poderwał się i zaczął wodzić nosem, pewnie poczuł zapach kawy. Otworzył oczy i doskoczył do stolika, gdzie stała filiżanka z kawą. Zaczął się nią delektować. A ja siedziałam przy kanapie i patrzyłam się na niego.
- dzień dobry pijaku – pociągnęłam go za ucho
- aa! Boli! – zaskrzeczał i oblał się kawą.
- przepraszam, nie chciałam – wzdrygnęłam się – masz całą mokrą bluzkę, musisz ją zdjąć
- czemu? – popijał dalej kawę
- spójrz – pociągnęłam go za bluzkę – jaka plama!
- masz rację – rzekł i zaczął ściągać bluzkę – znowu będę musiał prać – skwaśniała mu mina
Cóż już go nie słuchałam, jakoś mnie tak zaćmiło, już miałam nadzieję iiii… nic z tego, miał pod spodem podkoszulek [ xD ]. Zauważył, ze w ogóle nie reaguję.
- mógłbym Ci zadać pytanie? – machał mi ręką przed oczami
- tak, tak, tak? – ocknęłam się z transu
- jak wyzdrowiejesz to mogę liczyć na to, że pójdziemy do kina? – spytał i oczekiwał na moją odpowiedź.
- hmmm, oczywiście, ale nie wiem kiedy wrócę do zdrowia. Nadal jeszcze nie czuję się w pełni zdrowa – odpowiedziałam
Uśmiechnął się do mnie i był to bardzo szczery uśmiech.

W poniedziałek przygotowałam się, że wrócę do pracy. Czeka mnie sporo roboty. Jak to z monotonnością bywa: wstałam, wyszykowałam się, zjadłam śniadanie, nakarmiłam Edzia i… postanowiłam zmienić tą monotonność. Tym razem samochód został w garażu. Z buta ruszyłam do centrum. Nie miałam zbyt długiej drogi do pracy, więc jeden plus. Weszłam do biura z obolałymi nogami, pierwsze co usiadłam na obrotowym krześle i próbowałam złapać tchu. Znowu wrócił widok leżących na biurku papierów i mówiących: „ haha znowu masz robotę, nie ma leniuchowania!”. Szefowa wzięła się do pracy. Rabi tylko wpadał i wypadał z gabinetu. Nareszcie przerwa, można napić się kawy i coś zjeść, wyszłam z gabinetu i dopadł do mnie rudzielec.
- masz dzisiaj czas? – spytał
- tak, a czemu pytasz? – spojrzałam na niego podejrzanie
- kino – odparł
-a! no tak! Zapomniałam z tego wszystkiego. To o której?
- 16:30 jestem u Ciebie – zaproponował
Przytaknęłam mu.


na dziś starczy, reszta.. hmmm nie wiem czy jutro, ale jak będę miała czas to tak ;p


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kabaretka
PostWysłany: Wto 23:47, 09 Paź 2007 
Near's wife

Dołączył: 10 Sie 2007
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta


A mam słabą, właśnie w tym rzecz, że mam T__T >D
___
Dzis koniecznie! >D Arisa sie domaga xd Swietna część, a zwłaszcza ten fragment z podkoszulkiem T____T x3


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pluszowa
PostWysłany: Pią 15:57, 12 Paź 2007 
Yuu's wife

Dołączył: 18 Sie 2007
Posty: 1291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z walizki Aoi'ego : D


z tym podkoszulkiem to za bardzo pofantazjowałam sobie ;D xD


Źle to wszystko obmyśliłam… w domu byłam 16:15. 15 minut to stanowczo za mało na wyszykowanie się. Chłopak był punktualny, ale na szczęście zastał mnie wyszykowaną. Podjechał pięknym, czarnym autem. Wyszedł i otworzył drzwi, jak na gentelmana przystało. Wsiadłam i nagle zawiązał mi na oczach jakąś chustkę.
- to będzie niespodzianka – usłyszałam jak uruchomił samochód i ruszyliśmy.
Byłam trochę spięta. „Przecież wiem, że jedziemy do kina, więc po co ta chustka?” Po kilku minutach poczułam, że pojazd się zatrzymał.
- to już? – spytałam nie wiedząc gdzie spoglądam
- ostrożnie wysiadaj i nie zdejmuj chustki – usłyszałam go
Bez szwanku wysiadłam z samochodu z jego pomocą, zaczął mnie gdzieś prowadzić. „Co się w ogóle dzieje?” – pomyślałam i odsłonił mi oczy.
Ujrzałam stół, stały na nim świece i jakieś potrawy.
- tak wygląda nowoczesne kino? – walnęłam z zaskoczenia nie myśląc w ogóle
- nie wiedziałem jak to powiedzieć, usiądź – odsunął krzesło
- ale naprawdę nie trzeba było – coś mnie trzymało w miejscu
Spuścił głowę i spojrzał na płomień jednej z palących się świec. „Albo zrobisz to teraz, albo nigdy!” – dostałam wewnętrznego beszta .
Serce albo umysł tak nakazał – sama nie wiem… podeszłam i ucałowałam go w policzek, a później usiadłam na krześle.
- dziękuję za taką miłą niespodziankę – powiedziałam zadowolona
Trudno mi powiedzieć jaka była jego reakcja, rumieniec plus małe zakłopotanie, nie wiedział co powiedzieć.
- kolacje je się we dwoje, no nie? – odwróciłam się do niego i rzekłam z uśmiechem
Zdezorientowany biegiem usiadł na krzesło. Był cały czerwony, a ja chyba nie byłam lepsza od niego. Zjedliśmy pierwsze danie w ciszy. Rozejrzałam się po domu, styl japoński – piękne maty z japońskimi przysłowiami wisiały na ścianach. Na szafkach poustawiane były małe lampioniki, które tworzyły uroczy nastrój. Jeden przedmiot nie pasował do reszty, był to młotek wiszący na ścianie. Na rączce widniały jakieś znaki.. Zaciekawiona wstałam i podeszłam do niego, próbowałam przeczytać znaki, ale nie potrafiłam.
- cóż to jest? – spytałam
- to? Zawsze był przekazywany z pokolenia na pokolenie w mojej rodzinie – odpowiedział
- jest bardzo ładny – przejechałam palcem po napisach
W pewnym momencie świeczki zgasły i zrobiło się ciemno. Młotek zaczął lśnić zielonym światłem i błysk rozświetlił cały pokój, wszystko zaczęło się trząść, a ciszę przerwał jakiś głośny ryk.
- to jakiś potwór! – krzyknęłam
- zdołasz go pokonać – Rabi złapał mnie kurczowo za rękę.
Spojrzałam na młotek, nadal lśnił.
- ten przedmiot zawiera Innocence! - złapałam młotek i wcisnęłam mu – uciekaj z nim!
- głupia jesteś? Nie zostawię Cię samej! – wrzasnął oburzony
- wynocha! – krzyknęłam – Innocence!
Wokół moich rąk oplotła się czarna wstążka i zamieniła się w rękawiczki, zabłysły niebieskim światłem. Rzuciłam się w stronę drzwi i wypadłam na zewnątrz. Uważnie się rozejrzałam, ryki ucichły. Niespodziewanie coś uderzyło mnie w plecy i przygniotło do ziemi. Ujrzałam ogromnego mutanta, był rozwścieczony. Uderzyłam całą siłą pięścią w jego mackę, którą dostałam. Dłoń wbiła się w jego okropnie szorstką skórą, a z drugiej strony leciała na mnie druga macka. Obwiązała się mi na szyi i zaczęła dusić.
- rośnij! Rośnij! Rośnij! – usłyszałam za plecami i coś zmiażdżyło głowę potworowi
Runęłam wraz z mackami na ziemię, poszła mi krew z ust. Nagle potwór wybuchł jak bomba i odrzuciło mnie.
- niee! – usłyszałam i coś uchroniło mnie przed ponownym upadkiem na ziemię.
Zauważyłam, że wiszę w powietrzu.
- Plusz, żyjesz? – to był Rabi
- żyję – westchnęłam – dzięki Tobie…
Wszystko skończyło się na opatrywaniu moich ran. Chłopak dezynfekował je, co strasznie szczypało.
- to boli! – krzywiłam się, gdy opatrywał bruzdy na nogach
- za chwile przestanie – powiedział
- Rabi, kazałam Ci uciekać – zaczęłam
- ogłupiałaś? Nie mogłem Cię zostawić – burknął
- ale…
- żadnych ale, mam Innocence więc jestem egzorcystą – był stanowczy
Bardzo szybko zrobił się wieczór, około godziny 20 odwiózł mnie do domu. Gdy wysiadałam z samochodu i obejrzałam się ten lekko się uśmiechnął i rzekł „dobranoc”.
Po dniu pełnym wrażeń zanurzyłam się w wannie pełnej piany.

Następnego dnia listonosz przyniósł jakiś list. Rozdarłam kopertę i ujrzałam jakieś pisemko urzędowe. Było to powiadomienie o konieczności zapłaty za ubezpieczenie firmy – zupełnie o tym zapomniałam. Tym razem do pracy pojechałam samochodem. Wszyscy byli zapracowani, gdyż firma zyskała sporo nowych zamówień. Zasiadłam przy biurku i włączyłam komputer. Zaczęłam przeglądać archiwa. Niezauważenie ktoś wszedł do środka, a ja nadal byłam zapatrzona w monitor. Podchodził coraz bliżej i nagle odezwał się.
- co misiu porabiasz?
Podskoczyłam do góry wystraszona.
- a pan to kto? – trzęsłam się
Ten sam facet to wtargnął niezauważony podczas pracy Rabiego w moim gabinecie. Filetowe włosy, przeciwsłoneczne okulary no i futerałem z kataną przy pasie. Ucałował mnie w rękę.
- jestem inspektorem pracy, misiu – rzekł, oczy mu się błyszczały – rozumiem, że misiu tutaj rządzisz…
„Ja Ci cholera zaraz dam ‘misiu’!”.
- przepraszam, za nieobecność, kiedy poprzednim razem pan był w mojej firmie, ale byłam cho… - zaczęłam się tłumaczyć
- ale nic się nie stało, misiu – drugi raz ucałował mnie w rękę – nie mam żadnych zastrzeżeń do Twojej firmy
- mógłby pan nie mówić do mnie ‘misiu’ – rzekłam chłodno
- przepraszam najmocniej, Kanda jestem - przedstawił się


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kabaretka
PostWysłany: Pią 16:24, 12 Paź 2007 
Near's wife

Dołączył: 10 Sie 2007
Posty: 809
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta


Misiu T___T
Plusz szaleje z innocente >D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pluszowa
PostWysłany: Pią 20:33, 12 Paź 2007 
Yuu's wife

Dołączył: 18 Sie 2007
Posty: 1291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z walizki Aoi'ego : D


- pan inspektor pracy do diaska – zdenerwowana wykopałam go z gabinetu i zabarykadowałam drzwi.
Faciu był taki namolny, że próbował je wywarzyć.
- jak pan nie przestanie to… - zakłopotałam się – to…. To pan pożałuje!
W pewnym momencie ucichło dobijanie się do drzwi, pewnie dał sobie spokój. Postanowiłam powoli odejść od drzwi i bezszelestnie usiąść przy biurku. Odeszłam kilka kroków, drzwi roztworzyły się i wpadł do środka. Sądził, że nadal jest barykada… rozpędzony wpadł na mnie i runęliśmy obydwoje na ziemię. Szefowa z inspektorem na podłodze?! To jakieś nieporozumienie… Rozwścieczona wstałam i złapałam go za fraki.
- misiu, nie bądź taki agresywny – okulary przeciwsłoneczne zsunęły mu się z nosa
- ja agresywna?! Zaraz Ci pokażę moją agresywność – mówiłam przez zęby
W pewnym momencie tak jakoś zawiało.
- a tu co się dzieje?! – wpadł wystraszony Rabi
Ja zrobiłam zamach i zawaliłam namolniakowi w twarz.
- załatwiam sprawy z inpektorkiem – rzekłam zakręcając sobie na palcu kosmyk włosów.
- w taki sposób? – spojrzał na Kandę, który miał rozkwaszonego nochala
- no wiesz.. ach... ta nowoczesność. Mógłbyś coś dla mnie zrobić? – wyszczerzyłam się do Rabiego
- tak? – spytał z jakąś nadzieją w głosie
- wynieś go stąd, ok.? – zrobiłam maślane oczy
Ten się trochę skrzywił, ale zrobił to o co poprosiłam.
- co za głupek – usiadłam na krześle obrotowym
Spojrzałam na zegarek.
- szesnasta! – poderwałam się, złapałam torebkę i wybiegłam z gabinetu. W podskokach podążałam do drzwi. Minęłam się z rudzielcem w drzwiach.
- miłego dnia – rzekłam
- wzajemnie – odpowiedział

Wracając wpadłam do sklepu na zakupy… nie cierpię hipermarketów, ale innych sklepów – mniejszych nie ma… Przy okazji kupiłam „The Japan Times” – jedną z tokijskich gazet. Zajechałam do domu, wypakowałam zakupy i zabrałam się za lekturę. Jedna strona cała była poświęcona koncertowi zespołu The Gazette. Od razu przypomniała mi się ich największa fanka Nana, ale szkoda, że jej tu nie ma, oszalała by z radości. Przekręciłam kartkę i usłyszałam dzwonek do drzwi.
- chwilka – krzyknęłam i wstałam od stołu.
Otworzyłam drzwi. Przede mną stała jakaś zakapturzona postać, ubrana na czarno, biła od niej tajemniczość. Obok niej na ziemi stało kilka toreb podróżnych ( jak ona się sama z tym wszystkim zabrała?). Przez chwilkę się jej przyglądałam.
- słucham? – strzeliłam głupkowato
- ja Ci dam ‘słucham’ – postać zdjęła kaptur z głowy i okazało się, że to…
- NANA?! – wrzasnęłam zaskoczona
- PLUUUUUUUUUUUUUUUUUUSZ – rzuciła się na mnie i zaczęła dusić jak to zawsze robi.
- skąd ty wiedziałaś, że akurat o Tobie pomyślałam? – wybełkotałam duszona przez nią
- coś mi podpowiada, że The Gazette będzie koncertować, Aooooiii – zaczęła piszczeć jak na fankę przystało.
- masz dobre przeczucia – wywaliłam na nią oczy
- kyaaaaa! – powędrowała prosto do kuchni zostawiając torby na zewnątrz
- Nana, a torby? – stęknęłam

Zadzwoniłam i zamówiłam bilety na koncert. A dziewczyna z błyszczącymi oczami patrzyła się na mnie jak rozmawiałam przez telefon, kiedy odłożyłam słuchawkę krzyknęłam „zamówione!”. W moim szarym, ponurym domu zrobiło się wreszcie wesoło. Śpiewałyśmy na całe gardło, wygłupiałyśmy się. Wieczorem zrobiłyśmy sobie prawdziwie japońską kolację. Nie wszystkie potrawy mi smakowały, ale większość. Przy jedzeniu ryżu pałeczkami było dużo śmiechu. Padłyśmy obydwie na łóżko i migiem zasnęłyśmy. Następnego dnia obudziłam się na podłodze… . Był to dzień koncertu, miało być przyjęcie powitalne zespołu, zlot fanów i inne atrakcje. Od samego rana słyszałam tylko teksty ‘nie mogę się doczekać!’ , ‘chce ich autografy!’ – Nanę rozpierała energia. Zjadłyśmy śniadanie i zaczęłyśmy się szykować. Styl punkowy obowiązkowo, odjazdowe fryzury, pieszczochy ozdabiane srebrem i paski. Kilka kolczyków w uchu. Wyglądałyśmy jak prawdziwe fanki.
Koncert miał się odbyć na wielkim, krytym stadionie. Postawiono ogromne rusztowania sceny, telebimy i ogromne kolorowe reflektory. Nieopodal sceny kramiki z gadżetami: zdjęciami, plakatami, koszulkami, biżuterią i wszystkim co związek było z zespołem. Dosłowny raj. Od rana łaziłyśmy po kramach kupując różne rzeczy. Nie spodziewałam się jednej rzeczy. Przed koncertem wymieniano sponsorów i wymieniono moją firmę, sprawka Rabiego? Koncert rozpoczął się o 20. Kiedy zespół wyszedł na scenę słychać było tylko piszczenie fanek, w tym Nany, która akurat piszczała mi do ucha [ xD ]. Byli ubrani w skórzane czarne płaszcze, na ich szyjach błyszczała biżuteria. Koncert zaczął się bardzo ostro, wszyscy od razu skakali, krzyczeli i śpiewali. Szkoda, że tak fajny koncert minął tak szybko, zaraz po zakończeniu została zorganizowana kolacja, byli wszyscy sponsorzy, więc musiałam iść i ja. Nana o mało nie zemdlała, kiedy zobaczyła Aoi’ego przy stole zastawionym przeróżnym żarciem. Największą radość sprawiło jej wspólne zdjęcie z zespołem i własnoręczne autografy. Obydwie wróciłyśmy do domu zmachane jak nigdy. Nana była uradowana, że mogła uścisnąć rękę Aoi’emu, a przy okazji dostała od niego na pamiątkę sygnet. A ja miałam satysfakcję, że warto było wydać kasę na bilety.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nanatsusaya
PostWysłany: Pią 20:47, 12 Paź 2007 


Dołączył: 11 Sie 2007
Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hades


Jego sygnet O.o aaa PLUSZ!!! <gwałci>

A ja z chęcia spedzę w kuchni wiecej czasu [ szczególnie przy lodówce]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pluszowa
PostWysłany: Nie 15:22, 14 Paź 2007 
Yuu's wife

Dołączył: 18 Sie 2007
Posty: 1291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z walizki Aoi'ego : D


- pomocyy nie mogę wstać – jęczałam następnego dnia rano.
Nana spała jak zabita w pokoju obok. Wygramoliłam się z łóżka z wielkim trudem. Głowa bolała mnie tak, jakbym z wojny wróciła, piszczało mi w uszach. Biegiem zaczęłam się ubierać, nie zdążyłam wypić herbaty i zjeść śniadania. W pracy byłam z 20 minutowym opóźnieniem. Rozbolało mnie gardło od wydzierania się na koncercie. Układałam archiwa w szafkach. Rozległ się dźwięk mojego telefonu komórkowego. Tak naprawdę nikt od dłuższego czasu do mnie nie dzwonił, natychmiast odebrałam.
- Kiyomi-chan, zgłoś się jak najszybciej w organizacji – był to głos Komui’ego, rzekł i rozłączył się.
Biegiem pobiegłam do organizacji.
- Plusz? Gdzie tak pędzisz? – krzyknął Rabi
- dostałam wezwanie do organizacji – odpowiedziałam mu i znalazłam się na zewnątrz budynku. Rudzielec dogonił mnie, migiem dobiegliśmy do budynku, a następnie windą na samą górę i znaleźliśmy się w korytarzu, gdzie były pancerne drzwi.
- Kiyomi-chan – powiedziałam i drzwi o dziwo od razu się otworzyły.
W laboratorium zebrali się wszyscy egzorcyści. Komui stał na wysokim balkonie i zaczął przemawiać.
- szanowni państwo, od której wiadomości mam zacząć? Dobrej czy złej? – zachrząkał na początku
Wszyscy chórem krzyknęli: „od dobrej!”.
- no więc tak, mam zaszczyt powitać nowych egzorcystów, którzy są tu z nami.
Nie wiadomo skąd na mnie i na Rabiego padły światła reflektorów.
- „Banzai!” – krzyknęli wszyscy
- a teraz ta zła – zaczął Komui i przed wszystkimi ukazał się na ścianie wielki ekran, większy niż w zwykłym kinie. Pojawiła się na nim jakaś postać, była to dziewczyna z czarnymi, długimi do pasa włosami o szarych oczach. Ubrana w czarną bluzkę na ramiączka i krótkie czarne spodenki, na czole charakterystyczne dla wszystkich z rodziny Noah znaczki, tatuaż na całej ręce.
- pamiętacie dziadka Earla i wszystkich Noah? To ta zła wiadomość, maja oni swoich następców – rzekł całkiem poważnie Komui – to jest Fusae, najsilniejsza z Noah, chodzą ploty, że jest nieśmiertelna, ale nikt tej informacji nie jest pewien, wróg numer 1!
Nacisnął guzik na pilocie, zmienił się kadr na ekranie. Zdjęcie wysokiego chłopaka, brunet, oczy o kolorze ciemnego brązu, włosy wyglądały jakby postawione były na żel, ubrany w czarny płaszcz. Oczywiście widniejące na czole znaczki i po cztery kolczyki w każdym uchu.
- Keizo, jeden z Noah, który potrafi zapanować nad umysłem i ciałem swojej ofiary – opowiadał Komui – jest równie niebezpieczny jak Fusae
Kolejne zdjęcie. Maja dziewczynka, włosy zaplecione w długie warkocze, skóra biała jak papier i bardzo sina naokoło oczu i ust, oczy koloru czerwonego , trzymająca w dłoniach laleczkę wyglądającą jak voodoo. Ubrana w czerwono krwistą sukienkę, obszarpaną u dołu.
- Iku, nie mamy o niej żadnej informacji – rzekł Komui i ekran zgasł– to nie są wszyscy nasi wrogowie, jest ich jeszcze kilku, ale niestety nie zdołaliśmy przeprowadzić żadnych badań
Na Sali panowała totalna cisza, wszyscy byli wystraszeni. Ciszę przerwała pewna dziewczyna.
- Komui-san! Zapomniałeś jeszcze coś dodać – wyszła z tłumu i zaczęła się na niego drzeć. Miała zielone włosy i fioletowe oczy, skąpo ubrana.
- ohh! Lenalee, dziękuję za przypomnienie – zgarbił się szefunio ze wstydu. – w dodatku do nich przyłączył się jeden z nas, Innocence, które posiadał zabrał ze sobą. To znaczy, ze są w ten sposób silniejsi. Konief zebrania, możecie wracać wszyscy do swoich obowiązków, a ja proszę nowych i wstawienie się w moim skromnym gabinecie – rzekł i zszedł z balkonu.

Po kilku minutach znaleźliśmy się w gabinecie. Zastaliśmy tam Komui’ego i tą zielonowłosą dziewczynę o imieniu Lenalee. Podczas pobytu w gabinecie patrzyła na mnie spod byka, nie wiem o co jej chodziło. Wraz z Rabim dostaliśmy mundury.
- no to na dobry początek jutro pani… - Komui spojrzał na jakąś kartkę, którą trzymała Lenalee – Kiyomi-chan odbędzie pierwszą misję w swojej karierze egzorcystki.
- hee?! Ale ja pracuję! – krzyknęłam zszokowana
- po południu, proszę się nie gorączkować – wyszczerzył się
- ja się nie zgadzam! – Rabi założył ręce i zrobił oburzoną minę
- e, że co? – Komui
- a jak się jej cos stanie?! Umrze, albo coś?~! – wybuchnął krzykiem chłopak
- nie się pan tak nie wścieka, sama na misję nie rusza – pomachał rękoma ‘góra dół, góra dół’
- a z kim niby? – spytał Rabi
- a co, ja dziecko jestem? – wtrąciłam
- JASNE, ŻE NIE! – krzyknęli obydwaj
- Lenalee, poproś Rikę tutaj na chwilę – Komui zwrócił się do Lenalee
Ta z kwaśną miną wyszła.
- Rika? – spytałam
- tak, mam nadzieję, że się zaprzyjaźnicie – powiedział Komui
„Dobrze, że to nie facet, bo bym był zazdrosny” – pomyślał Rabi
Po chwili do pokoju weszła dziewczyna, uśmiech na twarzy, radosne błękitne oczy i włosy spięte w dwa kucyki dodawały jej dziecinności.
- konnichiwa! – krzyknęła na powitanie i podała mi rękę
- konnichiwa! – uścisnęłam jej dłoń i uśmiechnęłam się – jestem Kiyomi-chan
- aaa! Kawaii imię! – jej oczy żywo zabłysły – jestem Rika
- miło poznać – powiedziałam
- hej, hej! – zwróciła się do Rabiego, a ten się tylko skrzywił
- Rika! – powiedziała przybliżając się do niego
- Ra..Rabi – odsuwał się
- Jutro około 18 macie być w organizacji, dam wam misję – rzekł Komui

Z Rabim wróciliśmy do biura trochę zaskoczeni zaistniałą sytuacją, obydwoje usiedliśmy na kanapie w moim gabinecie i przyglądaliśmy się na swoje mundury.
- heh, egzorcystka – zaśmiałam się
- a ja egzorcysta, nigdy nie sądziłem, że będę miał taki zawód – poszedł w moje ślady
Nagle spojrzeliśmy się po sobie i wybuchnęliśmy śmiechem.

Kolejnego dnia podjęłam bardzo ważną decyzję w swoim życiu. Do pracy przyszłam ubrana tak jakbym miała iść na miasto, nie było już tego urzędowego ubioru. Do gabinetu wszedł Rabi.
- Plusz, a ty co? – spytał zaskoczony
- hmmm przypuśćmy, że już tu nie pracuję – rzekłam
- nie.. nie pracujesz?!



- postanowiłam sprzedać firmę
- ską… Plusz! Zastanów się nad tym!
- nie mogłabym pogodzić dwóch prac na raz – zaczęłam
- ja Ci mówię! Ty byłaś, jesteś i będziesz najlepszą szefową tej firmy – złapał mnie za ramiona – nie zostawiaj mnie! Błagam!
- to już jest postanowione – powiedziałam i spuściłam głowę
- dlaczego? – puścił mnie i się odsunął, miał zawiedzioną minę – musze to zrobić
- e, przepraszam, ale co? – spytałam
Ten lekko zbliżył swoją twarz do mojej i mnie pocałował.

Tymczasem w moim domu Nana leżała sobie na kanapie w salonie i czytała jakąś mangę.. Usłyszała dzwonek do drzwi. Z niechęcią wstała z łóżka i otworzyła drzwi. W progu stał namolny inspektorek. Uniósł okulary do góry i zrobił się czerwony.
- witam Cię śliczna panienko – złapał ją za rękę i ucałował
Ta spaliła buraka i gotowało jej się w środku. Ze złości zamachnęła się i zawaliła mu w twarz.
- Ałł! – stęknął trzymając się za twarz na której odznaczyła się jej ręka.
- nikt nie będzie całował mnie po rękach! – wrzasnęła mu do ucha i próbowała zamknąć drzwi
Ten jak zwykle był uparty, ukląkł przed drzwiami i zaczął śpiewać serenady. „O moja miła, gdybyś ty tu byłaaaaaa, kupiłbym Ci wszystko co byś tylko chciałaaaa i na miesiąc miodowy ze mną pojechałaaaa…”
Ta stała za drzwiami i nie mogła wysłuchać jego wycia. Otworzyła drzwi.
- przestaniesz do jasnej choleryy! – wrzasnęła i złapała go za fraki
A ten zrobił taką namiętną miną i ucałował ją w nos. Nie wytrzymała i tak go kopnęła, że wylądował na ulicy. Zamknęła drzwi z hukiem.
- co za wariat – zaczęła wycierać nos chusteczką- łamie wszelkie zasady higieny!!

Spuściłam głowę cała czerwona, nie miała odwagi spojrzeć mu w oczy. Zakochany? Najwidoczniej. Odepchnęłam go i wybiegłam z gabinetu. Nie zważając na krzyki innych uciekłam do samochodu. Zamknęłam się i oparłam głowę o kierownicę. Łzy popłynęły po policzkach… Wspomnienia?. Przekręciłam kluczyk i odjechałam. Wjechałam na podwórku, zamknęłam samochód i podeszłam drzwi i chciałam je otworzyć, były zamknięte.
- Nana… otwórz… - westchnęłam
Usłyszałam tylko przekręcenie klucza w zamku, drzwi powoli się uchyliły.
- hasło – rzekła
- nie żartuj sobie i otwieraj – powiedziałam
- poszedł sobie? – spytała
- Nana! – wrzasnęłam
Natychmiast otworzyła drzwi.
- nie musisz krzyczeć – rzekła
Przeszłam koło niej, bez przywitania i ni z tego ni z owego udałam się na górę. Położyłam się na łóżku i zasnęłam w płaczu.
„ -Plusz! Spotkamy się jutro? Wiesz, są Twoje imieniny! Plusz?
Stałam ze spuszczoną głową.
- hehe, jesteś małomówna – zaśmiał się ON
- ja tak zawsze – starałam się schować twarz w kołnierzu od kurtki
- nie wstydź się – przytulił mnie
~~
Wracam do domu, bo nie miał czasu mnie odprowadzić. Miłość? Sama nie wiem mam mętlik w głowie! Czemu?! Czemuuuuu?!”

Przebudziłam się i ujrzałam szare barwy z oknem. Padał deszcz, płakał razem ze mną. „Czemu te wspomnienia nadal żyją? Powinny być już martwe. Za każdym razem będę go wspominać?”. Usiadłam na łóżku skulona i patrzyłam się w okno.
- widzę że coś Cię trapi – zauważyłam Nanę siedzącą koło mnie, jak weszła?
- nie chcę Cię zadręczać moimi problemami – powiedziałam
Rozległy się kroki na schodach.
- kto to? – Nana poderwała się, aby sprawdzić.
W drzwiach stanął rudy, był cały mokry i zdyszany
- przepraszam! Naprawdę przepraszam! – chciał do mnie odejść, ale na drodze stanęła mu Nana
- problem z facetem? – podciągnęła rękawy do góry
- on nie jest winny – rzekłam – to ja jestem winna i ON – powiedziałam akcentując odpowiednio wyraz ‘on’
Obydwoje patrzyli na mnie dziwnie.
- przepraszam – powiedziałam, położyłam się i nakryłam kocem po uszy.
Uszanowali to i wyszli z pokoju. Pewnie się zapoznali… ale ja nie byłam w stanie o tym myśleć, zasnęłam ponownie.

Wstałam przed 17, ubrałam się w mundur i stanęłam przed lustrem.
- wiesz Plusz? Może zaczynasz nowy rozdział w swoim życiu? Może warto mu zaufać – mówiłam do lustra, a po chwili przekręciłam je – nie rób sobie za bardzo nadziei!

Zeszłam na dół i przeszłam przez salon, w którym siedzieli Nana i Rabi w ciszy. Wodzili tylko za mną wzrokiem. Założyłam płaszcz i wyszłam. Gdy przybyłam do organizacji Komui siedział przy biurku i coś rozkręcał.
- jaka misja? – spytałam, aż podskoczył
- misja? Eee, a! Riki jeszcze nie ma – rozejrzał się – usiądź i poczekaj. Po chwili wpadła do gabinetu i zaczął przedstawiać nam plan misji.


- oprócz zadania, które wypełnialiśmy od zawsze, czyli zbieranie kawałków Innocencie, mamy jeszcze jedno zadanie – zaczął Komui – otóż istnieje 5 kryształów. Dwa lata temu odkryła je egzorcystka Omori, okazało się, że w kryształach tkwią cząstki Innocencie, które mają moc władania żywiołami. Jak dotąd nie odkryto, aby ktoś miał moc większą od niej, oczywiście z wyjątkiem serca. Podczas jej ostatniej walki z Noah był wielki wybuch, który sprawił, że kamienie rozdzieliły się i „rozsypały” po całym świecie, a ona sama zapadła w śpiączkę i tylko odnalezienie tych kamieni może ją przebudzić no i przy okazji odzyska swoją moc.
- pierwsze słyszę – odezwała się Rika
- tą informację dostaliśmy niedawno, musimy się pospieszyć. Czas jest ograniczony, jeśli nie zdążymy ona umrze i kamienie wpadną w łapy Noah, którzy i tak już są silni.
- to jaki nasz pierwszy cel? – spytałam
- Mikahira – miasto, którego na mapie nie znajdziecie, gdyż znajduje się ono głęboko pod ziemią

Nana i Rabi nadal siedzieli w salonie, dziewczyna mierzyła chłopaka wzrokiem. Ten nagle wstał i ruszył w stronę drzwi.
- przepraszam za kłopot – rzekł i wyszedł.
„Biedna Plusz” – pomyślała Nana

Razem z Riką podążałyśmy według mapy, wsiadłyśmy w pociąg. Jazda trwała godzinę. Wysiadłyśmy w jakimś mieście.
- Rika, chciała się Ciebie coś spytać – szłam za dziewczyną
- tak? – zatrzymała się
- jakie jest Twoje Innocence? Moje to rękawiczki, dają mi możliwość dysponowania ogromną siłą
- moim Innocencie jest łuk – odpowiedziała z uśmiechem
- łuk powiadasz… - rzekłam i zatrzymałam się – czuję coś dziwnego
- co takiego? – Rika bardzo spoważniała
- zobacz tam! – wskazałam na jakiś budynek
Na jego wieżyczce stała jakaś postać i patrzyła się w naszą stronę.
- to jedna z Noah! – krzyknęła Rika, złapała mnie za rękę i zaczęła uciekać.
- my nie mamy przed nimi uciekać! – krzyknęłam oglądając się, ale postać zniknęła – stój! Zniknęła!
- on na pewno jest taki szybki!
Nagle ta postać, która stała na wieżyczce stanęła przed nami.
- o nie! – Rika
- Innocence! Aktywacja! – krzyknęłam i po chwili chciałam uderzyć ją, lecz ta zrobiła unik i podcięła mi nogi, a Rikę uderzyła w brzuch
Upadłyśmy na beton.
- kryształ będzie mój – usłyszałam kobiecy głos, kiedy podniosłam głowę do góry tajemnicza postać zniknęła.
- Kiyomi-chan, wszystko w porządku? - podbiegła do mnie Rika
- w porządku, musimy jak najszybciej dotrzeć do tego podziemnego miasta! – poderwałam się do góry i krzyknęłam

Biegiem pobiegłybyśmy di miejsca, gdzie było przejście do Mikahiry. Okazało się, że wejście do podziemi znajdowało się w ogromnym hipermarkecie, na środku korytarza była klapa, a pod klapą schody. Zbiegłyśmy na dół. Gdy zeszłyśmy ze schodów ujrzałyśmy ogromne miasto, wydaje mi się, że było wielkości takiej jak Tokio.
- tamtędy! – krzyknęłam, po zobaczeniu niebieskiego światła.
Noah już tam była ze stadem demonów. Ruszyły z rykiem w naszą stronę.
- Innocencie! Aktyyywacja! – usłyszałam za plecami Rikę.
Coś zabłysło i demony po kolei wybuchały. Rika była dobrą łuczniczką.
- dość! – ktoś krzyknął
Noah wstrzymała się z atakiem, demony również. Przede mną stanął chłopak. Krótko ścięte włosy o barwie ciemny blond, jego oczy były piwne, aż złote.
- dawno się nie widzieliśmy, Kiyomi-chan – rzekł
Podniosłam głowę do góry
- Hi.. Hi.. Hideo! – krzyknęłam zaskoczona
- Ładna jak zawsze, ale cóż z tego? Wróg… - powiedział
- stoisz po ich stronie?!
- pamiętam go! To on ! jego Innocence to ogromny shuriken! – wskazała na niego palcem Rika
- wracajcie do domu – powiedział i wyjął z kieszeni czarnych spodni kryształ, błyszczący się na niebiesko, zaśmiał się szyderczo.
Podszedł do tajemniczej dziewczyny.
- Fusae nie będzie z Ciebie zadowolona, Aya – zwrócił się do niej i zniknął
Demony i Aya poszli w jego ślady.
- zabrał nam kryształ! – Rika się wściekła
Nagle podleciała do nas jakaś kulka ze skrzydłami, była cała srebrna.
- to jest golem, Komui oś chce od nas – powiedziała Rika i podpięła do niego słuchawkę.
Po krótkiej rozmowie, zwróciła się do mnie.
- misja zakończona niepowodzeniem, wracamy do domu. – rzekła z zawodem.

Podczas naszej misji, na powierzchni, Tokio nawiedziło całe stado akum*. W tym czasie Nana siedziała w empiku i czytała mangę. W pewnej chwili wszystkie książki pospadały z półek, zrobiono ewakuację. Kiedy znalazła się na zewnątrz zaczęły atakować demony. Jeden nabój leciał wprost na nią. Ze strachu zamknęła oczy i usłyszała jakiś szczęk. Stanął przed nią fioletowo włosy z kataną.
- nic Ci nie jest? – spytał
- nie! – krzyknęła
Z tyłu zaatakowała ich druga akuma, złapał Nanę wpół i zrobił skok do góry.
- Muren! – machnął kataną, z której „posypały się” jakieś dziwne stworki, podobne do robaków z krwistymi oczami. Przeniknęły demona, który po chwili wybuchł.
- w mieście jest niebezpiecznie – rzekł i z powrotem stanął na ziemi.
Zaczął biec w nieznanym Nanie kierunku i w dodatku trzymał ją na ramieniu jak jakiś worek.
- puść mnie! – szarpała się rozwścieczona
- chcesz zginąć? – spytał, nie zatrzymując się
- jasne, że nie!
- to Cię nie puszczę – przyspieszył
Po chwili zauważyli, że wszyscy egzorcyści uciekają z walącego się powoli budynku, gdzie mieściła się organizacja. Dogonił ich.
- Komui-san! – wrzasnął
- He? – szefunio zasuwał najszybciej przeganiając wszystkich
- co się takiego stało? – Kandzie zrobiło się nie wygodnie, niosąc dziewczyną na ramieniu, przerzucił ją tak, że złapała się mu za szyją, a on przytrzymał ją, przekładając obydwie ręce do tyłu.
- Noah znaleźli pierwszy kryształ szybciej od nas – wytłumaczył mu Komui
- kto był wyznaczony do tej misji?
- Kiyomi-chan i Rika – odparł Komui
- Plusz?! – krzyknęła Nana przerażona
- cicho tam! – uciszył ją Kanda

- Rika! Nie wyjdziemy stąd! – krzyknęłam siłując się z klapą przysypaną od góry gruzem
- użyj Innocence! – krzyknęła
- też prawda – powiedziałam – Innocenceeeee!
Obydwie zaczęłyśmy siłować się z klapą, powoli podnosiła się do góry, ale nadal nie całkowicie. Wkurzyłam się i uderzyłam w nią z całej siły, oderwała się i poleciała do góry wraz z gruzem.
- udało się! – wyszłam na zewnątrz i wszędzie zobaczyłam gruz
Za mną wyszła Rika i zastygła w bezruchu.
- Tokio zniszczone?! – rzuciłam pytanie przerażona
- na.. na to wygląda! – zapiszczała Rika
Poderwałam się i zaczęłam skakać po gruzie. Rika podążyła za mną.
- ciekawe gdzie są wszyscy… - westchnęła Rika
Przed naszymi oczami zaczął latać ten sam golem co poprzednio. Rika podpięła słuchawkę.
- kto tam po drugiej stronie? – wrzasnął Komui
- to ja Rika! – odwrzasnęła mu dziewczyna
- żyjesz, a jest z Tobą Kiyomi-chan?
- jest! Ale co się stało?! – spytała
- Noah się ujawnili, w tej chwili siedzimy w zastępczej bazie pod ziemią – odpowiedział Komui
Nasze uszy przeszył świst. Coś przecięło Rice brzuch, krew się polała.
- Rikaaaa! – krzyknęłam
- halo? Co się stało? Jesteście tam? – nikt już Komui’ego nie usłyszał
W ostatniej chwili złapałam ranną dziewczynę, rana była głęboka.
- Kiyomi-chan! Znaleźli nas – rzekła mrużąc powoli oczy.
- nie możesz umrzeć!
Obejrzałam się, w moją stronę pędził jakiś jeden z Noah, zwinnie skakał po gruzie, a w ręku trzymał dwa wakizahi. Skoczył i chciał mnie drasnąć, w ostatniej chwili odskoczyłam. Zrobiłam salto w powietrzu i zdążyłam krzyknąć: „Innocence!” Nagle moje ręce jakby zaczęły się palić złotym ogniem. Wystraszyłam się. A wróg wykorzystał to i uderzył mnie w całej siły w głowę. Ponownie zrobiłam przymusowe salto. Z ust poleciała świeża krew, ale zdołałam odskoczyć od niego, aby ponownie nie dostać.
- Kiyomi-chan! Level 2 ! – krzyknęła leżąca na gruzie Rika
Gdy chciałam spojrzeć się na wroga zniknął. Pewnie szykował się do ataku. To był szybki atak, bardzo szybko się przemieszczał.
- Hiiiiiiban Gouka Kaijin! – usłyszałam za plecami i nagle zobaczyłam tylko ogień, wirował jak oszalały, było gorąco, piekielnie gorąco…
- Aaaaaa! – skóra na dłoniach i nogach wysuszyła się od gorąca, wprost paliło
- Plusz! – usłyszałam niewiadomo skąd, ktoś złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie [ ! ].
Po chwili nie czułam już wysokiej temperatury, otworzyłam szeroko oczy. Leciałam? Takie dziwne uczucie, pod nogami miałam tylko rączkę od młotka i stałam na niej, przed sobą widziałam tylko zwisający z szyi lekko pomarańczowy szalik i mundur, podobny do mojego.
- Rika! – jakiś głuchy krzyk wyrwał się z mojego gardla
- już spokojnie – odezwał się ten sam głos, który słyszałam na co dzień, głos Rabiego.
- ona tam umrze! – zaczęłam się z nim szarpać i krzyczeć przez łzy
- słuchaj! – powstrzymał mnie – nie uratujesz jej już
Przekręciła głowę ze złości, lecz ten lekko odwrócił ją z powrotem.
- musisz się z tym pogodzić – nagle jego zawzięta mina zrobiła się jakaś łagodna. – no nie płacz…
- czemu ty zawsze musisz zrobić swoje? Wszyscy chowali się pod ziemią, a ty jak zwykle bohater – zaczęłam na niego wrzeszczeć.
- heeej, bo Cię zaraz zrzucę stąd! – krzyknął
- to mnie zrzuć!
Ten zrobił mi na złość i pchnął mnie na bok. Straciłam równowagę i przechyliłam się, straciłam „grunt pod nogami”.
- bakaaaa! – zdążyłam się wydrzeć jak spadałam




nikt nie komentuje >,< ; (


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nanatsusaya
PostWysłany: Wto 21:08, 16 Paź 2007 


Dołączył: 11 Sie 2007
Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hades


Urwać w takim momęcie ;( Torturujesz mnie ;p Troszke na początku sie pobgubiłam, ale juzok. A niech no nie spróbóje cie złapać to dostanie. Ogólnie podoba sie, bo akcja zapietniczaaaa... uf, aż rowerek zmieniam na motor ;d

Najdłuższy post, jak do tej pory ^.^ Jeszcze jedna sklejka i będzie nieźle ;P


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 3 z 5
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Forum Wszystko o Anime Strona Główna  ~  nasza twórczość.

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach